Historia Safi

Mirosława Kazimierczak
dojrzałam zeby to napisać i podzielić sie z Wami moją Historią
Historia SAFI Kazik Box FCI (wg pseudo fundacji Majki białej królowej serc https://www.facebook.com/sosbokserom/photos/pb.111619225571447.-2207520000.1445100668./929469537119741/?type=3&theater )
To co się wydarzyło jest po części moją winą bo wybrałam dla niej najwyraźniej nieodpowiedni dom, a może dom był odpowiedni tylko ludzie którzy znaleźli się na jej drodze okazali się niewłaściwi.....
Safi od 7 tygodnia swojego życia zamieszkała w Resku z Anną i jej rodziną . Od początku wiedzieli, ze decydują się na psa który nie słyszy. Kontakty na początku były częste ale z czasem stały się chłodne i został zerwane przez nowych właścicieli – teraz wiem ze nie radzili sobie z nią i nie chcieli przyznać się do porażki. Mieszkała z nimi 2 i pół roku – mieli dni lepsze i gorsze ale nie ja mogę wypowiadać się na ten temat .....
Ja odnajduje SAFI 16 czerwca na stronie SOS bokserom i tu zaczyna się mój cyrk .....
Zadzwoniłam do fundacji i rozmawiałam z Germaine, wiedziona dobrymi intencjami chciałam współpracować z nimi aby odzyskać SAFI i zapewnić jej spokojną przyszłość.
Potwierdziłyśmy nr czip, wysłałam umowę sprzedaży i kontakty do właścicieli. P. prezes opowiada mi o tym, ze suczka przeszła gehennę od porzucenia przez odłowienie gdzie ją związano i skopano na 100% bo tak postępują hycle wg pani G ...., następnie schronisko gdzie zamknięta z bandą agresywnych psów nie mogła nawet podejść do miski z wodą.
(Masakra moje biedne głuche dziecko ....... po wysłuchaniu tego serce mi pęka )
Pani G proponuje: żeby nie stresować Safi bardziej, powinna ona zostać w obecnym DT, który chce ją adoptować na stałe bo zakochali się w niej. Zgadzam się na taki układ dla jej dobra i proszę o kontakt do ludzi u których mieszka ( była to pierwsza rozmowa)
Spełniłam wszystko co zalecała Pani G ... – w zamian zaczęły się schody i utrudnienia.
Na FB została opublikowana historia Safi wg Pani G, którą można tam przeczytać. Kontakt ze mną został zerwany i to co dzieje się z SAFI wiem tylko ze strony FB.
Fakty, o których dowiedziałam się niestety później
· Safi uciekała właścicielom z ogrodu a oni zawsze jej szukali i odbierali – to wiem od p. Anny, potwierdzam to też w Straży Gminnej z tamtego terenu.
Ale było tak do ostatniej jej ucieczki ......
· w maju Safi ucieka ....właściciele szukają ją sprawdzają strony schronisk w okolicy, dzwonią na Straż – psa nigdzie nie ma.
· znaleziona jest przez przypadkową osobę (która „dziwnym trafem” zjeżdża z drogi na parking leśny i odnajduje psa przywiązanego do drzewa – co ciekawe jest koleżanką Pani Kariny, która jest na tym terenie hyclem – obiecała mi wielokrotnie, ze opisze jak odłowiła sukę – nie mam nic do dziś )
· jest wieczór wiec p. Karina zabiera ja do siebie do domu i z jej relacji wiem ze SAFI jest radosna i nie zachowuje się jak pies zastraszony – nie zauważa ze pies jest głuchy, relacje z suczką p Kariny są poprawne i przyjacielskie
· rano jedzie do schroniska gdzie powinna być na kwarantannie przez 2 tygodnie, ale znów super ludzie zabierają ja na DT do Szczecina ..... na stronie internetowej schroniska jest 2 godz. i pracownik przenosi informacje jej odłowieniu do „szczęśliwych zakończeń” a tam osoba szukająca psa nie będzie sprawdzać bo po co?
· Jedzie do DT w szczecinie gdzie jest przez dwa tygodnie (myślę, ze to tam dostaje pcheł i jest głodzona , bo taki obraz psa przedstawia G jak rozmawia ze mną )
· Trafia do SOS i ........
Pomagają mi w negocjacjach hodowcy , członkowie Klubu Boksera, ludzie poznani dzięki tej sytuacji – i każdemu Pani G przedstawia inną historie. Umawia się z nami na spotkanie w Warszawie ale nigdy na nie p G nie dociera .
Dobro SAFI lezy mi na sercu i nigdy nie zabrałabym jej z domu którym ją kochają
Mam nadzieje, ze nadejdzie taki czas, ze ludzie którzy ją maja dojrzeja do decyzji i odezwą się do mnie .... będzie to szczęsliwy dziń w moim życiu
Fundacja SOS Bokserom

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz